aaa4
Przedszkolak
Dołączył: 10 Mar 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:13, 26 Mar 2018 Temat postu: wzor |
|
|
-Pusty? Za burte... przy takiej pogodzie? - Haggerty podszedl i zupelnie niepotrzebnie sam sprawdzil kosz. - A niech mnie kule bija! W dodatku to wbrew przepisom.
-Moze to panski pomocnik...
-Charlie? Ten len i obibok? Mowy nie ma. A poza tym dzis ma wolne. - Haggerty potarl reka siwiejaca szczecine na glowie. - Bog jeden raczy wiedziec, czemu to zrobili, ale to musial byc Moxen albo Scot.
-No tak - odparlem. - To musial byc ktorys z nich.
Bylem tak zmeczony, ze moglem jedynie myslec o koi w mojej kajucie. Dopiero kiedy znalazlem sie w tej kajucie i spojrzalem na naga koje, przypomnialem sobie, ze wszystkie koce zabrano dla Smithy'ego i Oakleya. Nie wiedziec czemu, spojrzalem na stolik, gdzie zostawilem podreczniki toksykologii, ktore wczesniej wertowalem, i cale zmeczenie opuscilo mnie jak reka odjal.
"Toksykologia sadowa", ktora dostarczyla mi informacji o akonitynie, lezala wcisnieta w naroznik listwy okalajacej blat stolu, rzucona tam jednym z gwaltownych przechylow "Rozy Poranka". Przymocowana do grzbietu ksiazki jedwabna wstazka zakladki lezala niemal cala na blacie, co samo w sobie nie byloby niczym dziwnym, gdyby nie fakt, ze doskonale pamietalem moment pieczolowitego zaznaczania nia strony z fragmentem, ktory czytalem.
Ciekawe, kto juz wiedzial, ze czytalem rozdzial o akonitynie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|