aaa4
Przedszkolak
Dołączył: 10 Mar 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:17, 26 Mar 2018 Temat postu: drea |
|
|
Wrocilem pamiecia do swojej rozmowy z Ksieciem. Te suchary i herbata mialy mi posluzyc wylacznie do wyduszenia z niego informacji. Dopiero teraz uswiadomilem sobie, ze zapomnialem odwolac swoja grozbe. Ta czesc wyjasnien Sandy'ego musiala byc prawda.
-I to Ksiaze poprosil pana o zdobycie zapasu zywnosci?
-Nie.
-Powiedzial mu pan, ze cos pan dla niego zalatwi?
-Nie. Chcialem mu zrobic niespodzianke. Chcialem zobaczyc jego mine, kiedy wroce z konserwami.
Impas. Mogl mowic prawde, rownie dobrze jednak mogl wykorzystywac te historyjke jako przykrywke dla bardziej niecnych dzialan. Nie potrafilem tego rozstrzygnac i mialem mala szanse, ze kiedykolwiek mi sie to uda.
-Niech pan wraca do swego przyjaciela, Ksiecia, i powie mu, ze od sniadania moze znowu jesc to, co wszyscy - powiedzialem.
-To znaczy... ze moge odejsc?
-Jesli pan Haggerty nie bedzie sie upieral przy skladaniu skargi.
-Nie ponizylbym sie do tego. - Haggerty chwycil wielka lapa za kolnierz Sandy'ego i zacisnal go wystarczajaco mocno, zeby maly rekwizytor zapiszczal z bolu. - Jeszcze raz cie przylapie w poblizu mojego kambuza, a nie skonczy sie to na lapaniu za kark. Ja ci ten pieprzony kark skrece. - Odprowadzil go do drzwi, wyrzucil za nie - doslownie - i wrocil. - Wedlug mnie za latwo pan mu to puscil plazem.
-Ten czlowiek nie jest wart panskich nerwow, panie Haggerty. Pewnie mowil prawde, co oczywiscie wcale go nie tlumaczy. Czy po kolacji dla pasazerow Moxen i Scot zjedli swa kolacje tutaj?
-Jak co wieczor. Kelnerzy jadaja zwykle przed goscmi, ale ci dwaj woleli na odwrot.
Teraz, kiedy Sandy zniknal mu juz z oczu, Haggerty sprawial wrazenie czlowieka wytraconego z rownowagi i mocno zatroskanego. Utrata dwoch stewardow musiala byc dla niego powaznym ciosem i pewnie z tego wlasnie powodu tak gwaltownie zareagowal na obecnosc Sandy'ego.
-Sadze, ze wytropilem zrodlo zatrucia. Przypuszczam, ze chrzan byl zakazony pewnymi bardzo niesympatycznymi zyjatkami, zwanymi clostridium botulinum, beztlenowymi bakteriami wystepujacymi powszechnie w ziemi ogrodowej. - Nigdy nie slyszalem o takim zakazeniu, co wcale nie znaczylo, ze nie moglo sie ono zdarzyc. - Nie rzuca to na pana najmniejszego cienia. Te bakterie sa zupelnie nie do wykrycia ani przed, ani w czasie, ani po gotowaniu. Czy jeszcze pozostalo cos z kolacji?
-Troche. Przygotowalem garnek dla Moxena i Scota, a reszte odlozylem.
-Odlozyl pan?
-Do wyrzucenia. Bylo tego za malo, zeby jeszcze jakos wykorzystac.
-A wiec wszystko polecialo za burte. - Kolejne drzwi zamknely sie przede mna.
-W taka noc? A gdziez tam! Odpadki pakuje sie w plastykowy worek, w worku robi sie dziurki i wyrzuca za burte, ale dopiero rano.
-Chce pan powiedziec, ze te resztki nadal tu sa? - Drzwi ponownie sie uchylily.
-Jasne. - Ruchem glowy wskazal plastykowy kosz przymocowany do s
Post został pochwalony 0 razy
|
|